Droga ekstremistów

29/10/2018; autor: Fundacja TERAZ

W USA każdego dnia pojawia się na rynek 63 miliony gazet. Prawie 70 procent (około 44 milionów) wieczorem ląduje w śmietnikach.

Szacuje się, że gdyby wykorzystać makulaturę tylko z ich niedzielnych wydań, pół miliona drzew tygodniowo pozostałoby w lasach. Warto o tym pamiętać, gdy układamy prywatny katalog kroków na zielonej drodze.

Amerykanka Lauren Singer od kilku lat nie produkuje właściwie śmieci. Kupuje produkty niepakowane, używając własnych toreb. Sama tworzy kosmetyki i środki czystości, bazując na produktach naturalnych.

„Nic nie kupuj, wszystko masz. Napraw, stwórz, wymień”, taką akcję wymyśliła czeska graficzka, pracująca przez lata dla agencji reklamowych. Kampanię nazwaną „Jesteśmy w porządku”, podjęło czeskie stowarzyszenie na rzecz „zero waste”. „Być w porządku” oznacza nie wytwarzać zbędnych odpadów. „Chcieć mniej to najlepsza rzecz, jaką możemy zrobić dla świata i nas wszystkich”. Autorka kampanii pisze: „Po wielu latach marnowania energii na namawianie ludzi do kupowania wszystkiego, bo to wszystko jest ci niezbędne, spełniłam marzenie – stworzyłam reklamę: „Nie kupuj niczego”.

Nie każdego wszakże stać na ekologiczny ekstremizm. Ale stopniowo możemy wypracować własny model. Ważne, by nie była to akcja, ale konsekwentna zmiana przyzwyczajeń i nawyków. Na przykład: eliminujemy plastik. Jeśli się da, z pamięcią o drzewach, papier także. Pójdźmy po zakupy z koszykiem; jabłka się nie pogniewają, leżąc koło ogórków. Weźmy torbę wielorazowego użytku, kupmy-uszyjmy małe woreczki. Zamierzmy słoik na kiszone ogórki czy kapustę. Szczególnie w warzywniakach i na bazarkach takie pomysły torują sobie drogę do klienta. Chociaż… to raczej restytucja rzeczywistości z czasów przedplastikowych, kiedy na zakupy chodziło się z siatkami.

Elektroniczna sadzonka

Jeśli jednak wpadło nam do torby trochę sztucznych opakowań (czasem sprzedawcy są szybsi od błyskawicy w ładowaniu wszystkiego w folię) pamiętajmy, by wyrzucić je do odpowiednich pojemników. Albo nie wyrzucać, bo wiele rzeczy, które straciły pierwotne zastosowanie można wykorzystać w jakiś przydatny dla nas sposób (kobiałki po truskawkach, skrzynki po warzywach, ładne kartoniki etc.). Z takich nawyków rodzi się na naszych oczach coraz popularniejsze rzemiosło recyklingowe.

Kupujmy, zatem z głową. Warto zrobić listę, by nie zaopatrywać się kompulsywnie. Dotyczy to nie tylko produktów spożywczych, ale i ciuchów. Jeśli się znudziły, albo w ogóle nie były potrzebne – nie trzeba ich wyrzucać. Można się wymienić ze znajomymi lub oddać do charytatywnego sklepu. Kupując patrzmy na etykietę. Szukajmy tych, z informacjami o wpływie produktu na środowisko (symbol recyclingu!). Nie wybierajmy testowanych na zwierzętach.

Nie warto drzeć jednostronnie zapisanych kartek. Druga strona też się przyda. Nie wywala się też tonerów. Można je napełniać kilkukrotnie, przedłużając ich żywot. A potem oddać do punktów, gdzie je przyjmują do recyklingu właśnie. Nie śmieci się również ani bateriami, ani żarówkami. To nie jest wysiłek nie do podjęcia, by je zanieść do pojemników wystawionych w sklepach. Nie pozbywamy się byle jak sprzętu elektrotechnicznego. Wiele firm chętnie go weźmie przy zakupie nowego. Często organizowane są akcje, gdzie za starą elektronikę dostaniemy sadzonkę drzewa.

Nasze mamy pamiętały o wyłączaniu światła wychodząc z pokoju. Nasze ładowarki, komputery, telewizory w trybie czuwania nie opuszczają ani na chwilę kontaktów.

Zredukujmy chemię domową. Poczytajmy o działaniu octu, sody oczyszczonej, różnych olejków eterycznych. W Internecie są już dziesiątki sprawdzonych przepisów na wykonanie własnych, ekologicznych środków czystości.

Zielony Kościół

Taki katalog można dowolnie przerabiać i rozbudowywać. Ważne, by na jego podstawie utrwalać nowe nawyki. Mamy naprawdę wielu sprzymierzeńców. Poza coraz większą liczbą organizacji walczących o środowisko, powiększającą się społecznością, która chce być „eko” dochodzą kolejni sojusznicy. To kościoły.

Patriarcha Bartłomiej, honorowy zwierzchnik światowego prawosławia, od lat porusza problematykę ekologiczną. Zyskał nawet przydomek „zielonego” lub „ekologicznego patriarchy”. Inspirując się wschodnią teologią, Bartłomiej wielokrotnie powtarzał, że niszczenie przyrody jest jednym z najcięższych grzechów, a Kościoły chrześcijańskie powinny nieustannie błogosławić i otaczać modlitwą zasoby przyrody, która jest wyrazem szczególnej miłości Stwórcy wobec stworzenia.

Jego drogą poszedł papież Franciszek ogłaszając 1 września Dniem Modlitw o Ochronę Stworzenia i apelując do nawrócenia wobec kryzysu ekologicznego. W encyklice „Laudato Si” rozważa, czy rzeczywiście środowisko naturalne traktujemy, jako wspólne dobro, wartości, które należy chronić i pielęgnować?

Jeden z francuskich ekologów Mayeul Jamin pisze: Katolicy zapomnieli, że powinni być pierwszymi ekologami, i to zaniechanie dało lewicy monopol w obszarze ekologii. Nikt nie powinien się nazywać „katolikiem i ekologiem”, ponieważ prawdziwa formuła brzmi: „Katolik, więc ekolog”.

To zupełnie inne podejście od tego, które każe nam ziemię czynić sobie poddaną przez wycinanie lasów czy strzelanie do wszystkiego, co się w lesie rusza.

PS. Jedenaście torebek ze sklepu zużyję do posprzątania kup moich czworonożnych pupili. Wewnętrznie nie rozstrzygnęłam jeszcze problemu czy na pewno usuwanie naturalnego nawozu przez pakowanie go do plastikowej torebki jest, aby na pewno ekologiczne. I jaka jest ewentualna alternatywa.