Prywatna, dobra zmiana – cześć 1

03/10/2018; autor: Fundacja TERAZ

Wprawdzie w Chinach już w drugim tysiącleciu przed naszą erą w wprowadzono prawa, chroniące lasy przed nadmiernym wyrębem oraz ustalające zasady ich pielęgnacji, to jednak za początek ruchów ochrony przyrody uważa się drugą połowę XIX wieku. W owym czasie przyspieszająca industrializacja i urbanizacja żarłocznego kapitalizmu zaczęła wpływać na zanieczyszczenie wody i powietrza. To było widać i czuć.

Kwestia smaku

Można, więc zaryzykować tezę, że pierwsze fora na rzecz ochrony środowiska w Europie powstały w reakcji estetycznej. W Stanach Zjednoczonych narodziły się w wyniku rosnącej obawy o stan zasobów naturalnych na zachodzie kraju.

Od tamtych czasów oba procesy przebiegały równolegle. Przemysł stawiał na maksymalizację zysków, najczęściej lekceważąc prawa natury. Z drugiej strony rosło obywatelskie sumienie ekologiczne. O dziwo, po przebyciu długiej drogi, oba trendy zbliżyły się do siebie. Za przykład niech posłuży koncern Coca-Cola.

W 2007 roku, Coca-Cola zobowiązała się zwrócić do 2020 roku każdy litr wody zużyty w procesie produkcji i sprzedaży. Formalnie udało się to już w 2016 roku. Rok później prezes koncernu został uhonorowany Water Leader Award 2017, nagrodą za szczególne osiągnięcia w ochronie zasobów wodnych planety.

 

A firma jest jednym z największych użytkowników wody na świecie, więc jej postawa ma ogromne znaczenie dla globalnych zasobów. Coca-Cola Company oraz jej fundacje i partnerzy zainwestowali ponad 2 miliardy dolarów w budowę infrastruktury zapewniającej dostęp do wody pitnej, akcje edukacyjne oraz instalację systemów oczyszczania ścieków niemal we wszystkich swych wytwórniach.

„Niemal” robi przecież różnicę. Mieszkańcy meksykańskiego stanu Chiapas muszą pić Coca-Colę, bo w kranach brakuje wody. Firma zużywa do produkcji napojów gazowanych większość dostępnych zasobów. To nie żart. Koncern zabiera wodę mieszkańcom, by ją posłodzić i sprzedać im ją w butelkach. Ludzie protestują, ponieważ w Coca-Cola nie nadaje się do prania.

Największy chemiczny truciciel świata Monsanto, zamiast na ochronę środowiska, wydaje ogromne pieniądze na kontyngenty prawników, gotowych wdeptać w ziemię każdego, kto próbuje wykazać szkodliwość jej produktów. A pierwszym wyrobem Monsanto była chemiczna sacharyna, którą słodzono Coca-Colę, choć już wówczas (mówimy o roku 1912) wiadomo było, że jest to produkt szkodliwy. Choć napoju wciąż nie rekomendują dietetycy, producent odrobił lekcję  zrezygnował najpierw z sacharyny, potem ze sztucznego i również niebezpiecznego aspartamu (też produkt Monsanto) idzie w kierunku naturalnej stewii. A Monsanto, fałszując dokumentację, jest dopiero na początku drogi do ekologicznej świadomości.

A ty? Wystarczy, że zakręcisz kran podczas mycia zębów, pamiętając, że w Afryce ludzie pokonują kilometry do najbliższej studni.

Gra w zielone

A ja? Maleńki trybik cywilizacji? Cóż mogę na to wszystko poradzić? Nie mam wpływu na zmagania gigantów gospodarczych pożerających lasy tropikalne, degradujących bioróżnorodność, betonujących rzeki, trujących wodę i powietrze.

Najdłuższy marsz zaczyna się od pierwszego kroku. Ważne, by nie wyruszać w pojedynkę. Nie mniej istotne, że wielu przeszło już kawał drogi, a my możemy się po prostu dołączyć. Dlatego warto obserwować i popierać zielone programy i organizacje, podpisywać ich petycje, udostępniać je w mediach społecznościowych, włączać się choćby wirtualnie, choć wsparcie materialne jest również cenne.

Postępowanie brytyjskiej Burberry, która zniszczyła ubrania i kosmetyki, by pariasi nie mogli szpanować luksusową marką, kupioną na wyprzedaży kolekcji, zostało zmasakrowane przez globalną publiczność. Apele ekologów odniosły piorunujący skutek. Firma natychmiast ogłosiła rezygnację z pomysłu, a jej prezes, Marco Gobbetti, pokusił się nawet o redefinicję pojęcia elitaryzmu: „Współczesny luksus oznacza bycie odpowiedzialnym społecznie i ekologicznie.” Przy okazji ogłosił zaprzestanie z wykorzystywania naturalnych futer.

Nie ulegajmy jednak złudzeniu, że Gobbetti i jego współpracownicy, nagle dowiedzieli się o zatrutych rzekach, cierpieniu zwierząt oraz recyklingu. Greenpeace, inicjator działań przeciw polityce Burberry, publicznie pochwalił zieloną przemianę kierownictwa firmy, która w tej samej chwili zaoszczędziła miliony funtów na promocję.

Jeśli możemy myśleć, że to  już koniec… to ciąg dalszy nastąpi…..